- Co to może być, trzeci dzień nie chce mi się robić?!
- Pewnie środa.
- Jeśli jesteś taka sławna, to czemu zawsze na koncercie sala jest w połowie pusta?
- Jaka pusta? Sprzedaje się dwa razy więcej biletów niż miejsc!
- No, ale twoje płyty się nie sprzedają.
- Jak nie? Mam dwie złote płyty i trzy platynowe... co z ciebie za fan, że tego nie wiesz?
- Ja nie fan, ja ze skarbówki.
Siódma rano, żona serwuje urzędnikowi zestaw: śniadanie i gazetka.
Konsumują śniadanie, on czyta gazetkę, nikt się nie odzywa. Trzy godziny
później on nadal siedzi za stołem, czyta gazetkę, to się zdrzemie, to się
zbudzi, smętnie spojrzy za okno... W końcu żona pyta:
- Kochanie, a ty dzisiaj nie musisz iść do biura?
Urzędnik zrywa się jak oparzony:
- Rany Boskie, myślałem, że już tam od dawna jestem...
Urzędnicy to doskonali partnerzy w małżeństwie. Jak przychodzą do domu to są wyspani i wypoczęci. A i gazetkę mają już przeczytaną...
Dzwoni Obama do Putina i mówi :
- Słuchaj, musimy zmienić strefy czasowe na
takie same! Wczoraj dzwoniłem do Chin z
życzeniami, a okazało się że urodziny były
wczoraj...
Putin na to: - To co ja mam powiedzieć jak dzwoniłem do Polski z kondolencjami, a
okazało się że samolot jeszcze nie wystartował...
...a z gabinetu szefa, na całe biuro roznosił się smród palonej wazeliny...
Napis na drzwiach szefa:
- Na wazelinę trzeba zasłużyć!
Siedzi Bush i premier Pakistanu w knajpie wchodzi jakiś gość i pyta barmana:
- Czy to nie Bush i premier Pakistanu?
Barman na to:
- Tak.
Gość podchodzi do nich i pyta:
- Co robicie chłopaki?
- Planujemy wojnę w Afganistanie
- I co się wydarzy?
- Zabijemy 14 milionów Afgańczyków i jednego mechanika rowerowego...
- Jednego mechanika rowerowego?
Na to Bush do premiera:
- Widzisz, mówiłem Ci, że nikogo nie obchodzi 14 milionów Afgańczyków.
Porządny stół w biurze porządnego dyrektora, zwyczajnie musi wytrzymywać dwie osoby...
W straży pożarnej dzwoni telefon. - Dzień dobry, czy to ZUS? - ZUS spłonął. Po pięciu minutach znowu dzwoni telefon. - Dzień dobry, czy to ZUS? - ZUS spłonął. Po następnych pięciu minutach znowu dzwoni telefon. - Dzień dobry, czy to ZUS? - Ile razy mam panu powtarzać, że ZUS spłonął! - odpowiada wściekły strażak. - Ale jak przyjemnie tego posłuchać!