Do Pinokia przyszedł św. Mikołaj.
Rozdał wszystkim w domu prezenty i rozmawia z Pinokiem:
- O ...widzę, że nie cieszysz się z tego zwierzątka, które ci podarowałem.
- Bo ja chciałem pieska albo kotka!
- Niestety zabrakło! Inne dzieci też nie dostały.
- Ale ja się boję tego bobra!
Pada śnieg, pada śnieg, sypie granatami a Mikołaj dostał w łeb leży pod saniami.(to trzeba śpiewać)
Wchodzi Święty Mikołaj do klasy, patrzy, dzieci siedzą w kółeczku.
Wyciąga Kałasznikowa i strzela.
Zabija wszystkich.
Jaki z tego morał?
Mikołaj trafia do wszystkich dzieci.