Policjant zatrzymuje faceta jadącego mercedesem, ponieważ nie zatrzymał się na znaku Stop.
- Poproszę prawo jazdy.
- Ale panie władzo, czy mógłby pan powiedzieć, co ja takiego zrobiłem?
- Nie zatrzymał się pan na znaku Stop.
- Ale panie władzo, po co miałem się zatrzymywać? Nie widziałem żadnego samochodu w odległości kilometra.
- Nic nie szkodzi, przepisy trzeba przestrzegać.
- No, ale panie władzo, gdy dojeżdżałem do znaku to zwolniłem gdzieś do 20 kilometrów na godzinę i gdy nie zobaczyłem żadnego samochodu, pojechałem dalej.
- Zwolnił pan, ale się pan nie zatrzymał - mówił poirytowany glina.
- Czy nie ma pan co innego do roboty, tylko wlepianie mandatów za nic? Lepiej idź pan sobie pączka zjeść!
- Udam, że nie słyszałem ostatniego komentarza. A teraz prawo jazdy poproszę.
- No dobra, ale niech pan mi najpierw wytłumaczy, jaka jest różnica pomiędzy zwolnieniem a zatrzymaniem. Ja nadal nie rozumiem, czemu nie wystarczy zwolnić.
- Chętnie panu wytłumaczę - glina otwiera drzwi od merca, wyciąga kierowcę i zaczyna go lać pałą po łbie. Po pięciu minutach pyta:
- Czy chce pan żebym zwolnił, czy żebym się zatrzymał?