- Wy, Kowalski, lubicie ciepłą wódkę?
- Nie, dyrektorze.
- A możne lubicie spocone baby?
- Też nie.
- To dobrze - dostaniecie urlop w listopadzie.
Do właściciela firmy przychodzi pewien facet i mówi:
-Wczoraj umarł pański wspólnik, prawda?
-Prawda
-Gdyby pan się zgodził, jestem gotów zająć jego miejsce.
-Nie mam nic przeciwko temu. Naturalnie o ile grabarz się zgodzi.
Podczas bankietu firmowego, żona jednego z pracowników podchodzi do pewnego mężczyzny i pyta:
-Bardzo przepraszam, ale pan jest chyba naczelnym dyrektorem?
-Tak, ale jak to pani odgadła?
-Bo mój mąż tak świetnie pana naśladuje, że wszyscy pękamy ze śmiechu!
Dyrektor do swojego pracownika:
- Z pana to byłby doskonały przestępca...
- Dlaczego?
- Bo nie zostawia pan żadnych śladów swojej działalności...
Prezes do znajomego prezesa firmy konkurencyjnej:
- Jeżeli do jutra nie zdobędę miliona złotych, to będę musiał palnąć sobie w łeb. Bądź przyjacielem, pomóż!
- Przykro mi, ale nie mam pistoletu.
Do dyrektora cyrku zgłosił się z prośbą o pracę człowiek, który zapewniał, że umie doskonale naśladować ptaki.
Dyrektor jest zniecierpliwiony:
- Panie, to już było, nuda!
- Szkoda! - westchnął smutno facet i wyfrunął przez okno.
W gabinecie dyrektora cyrku dzwoni telefon:
- Panie dyrektorze, chciałbym się zatrudnić w pana cyrku...
- A co pan umie?
- Umiem połykać metrowej długości miecz.
- To stary i ograny numer.
- Może, ale ja mam 80 centymetrów wzrostu
- Panie kierowniku, czy mógłbym dostać trzy dni urlopu aby pomóc żonie przy sprzątaniu mieszkania po remoncie?
- Wykluczone!
- Dziękuję panu bardzo, wiedziałem że z pana równy chłop.
Dyrektor naczelny do personalnego:
-Proszę wyszukać w naszej firmie zdolnego, obrotnego, młodego człowieka, który mógłby kiedyś objąć moje stanowisko. A jak pan już takiego znajdzie, proszę go natychmiast zwolnić.
-Panie dyrektorze - rozpoczyna poważnie kadrowy - wczoraj na zebraniu Kowalski ostro krytykował przerosty w administracji.
-I dobrze - skonstatował dyrektor - Jutro go zwolnimy.